Zamieszki

Ukazało się nowe wydanie. Szósta edycja rocznika to potężne dzieło, liczy aż 546 stron. Przybyło wiele nowych firm zarówno w sekcji producentów, jak i dystrybutorów. Dołożyliśmy starań, by nikogo w książce nie zabrakło, cały czas jednak powstają nowe firmy, branża alkoholowa się rozwija, stąd potrzeba coraz więcej stron. Poza portretami firm w książce znalazła się m.in. analiza rynku alkoholowego, a także biogramy uczestników rynku w części who is who.
Skierowaliśmy do druku nowe wydanie książki „Mocne alkohole w Polsce”. Edycja 2023 to aż 546 stron! Producenci, dystrybutorzy i who is who w branży alkoholowej. Branża się rozwija, firm jest coraz więcej, opisy zostały przez nas zaktualizowane o nowe produkty i wydarzenia. Premiera książki 18 listopada podczas Festiwalu Warsaw Spirits Competition.
Ukazał się numer 53 „Aqua Vitae”, a w nim m.in. rozmowa z Simonem Fordem, twórcą marki Fords Gin oraz z Mauricio González-Gordon, prezesem firmy González Byass, relacja z Festiwalu Whisky w Jastrzębiej Górze, premiera Lagg – nowej whisky z Arran, Kozuba w Polsce, analiza cen taniej wódki, wizyta w M&H w Tel Awiwie. Jak zwykle wiele recenzji nowych alkoholi, relacje z degustacji, o historii, o dawnych recepturach, prezentacja nowych producentów i wiele bieżących informacji ze świata mocnych alkoholi.
Przegrywamy z Czechami, przegrywamy z Mołdawią, przegrywamy z Albanią. Kolejne występy reprezentacji Polski bardzo przypominają mecze Legii sprzed dwóch lat. Niby zawodnicy potrafią grać w piłkę, niby wychodzą na boisko w roli rywali, a schodzą ze zwieszonymi głowami po pokazie bezradności. Przykro to powiedzieć, ale może czas skreślić z kadry Lewandowskiego. Kiedyś to był piłkarz, którego wszędzie było pełno, który harował jak wół i ciągnął drużynę, często odwracając losy spotkania. Teraz robi wrażenie ospałego trutnia, który czeka, czy piłka spadnie mu pod nogi – nie biega, nie walczy, nie cofa się pod swoja bramkę i nie stwarza przewagi. A sądząc po wywiadach i głosach z drużyny, wprowadza niepotrzebny ferment, psuje atmosferę. Pod tym względem przypomina swojego wieloletniego rywala w wyścigu o złotą piłkę, czyli starzejącego się nieładnie Ronaldo, który jak Lewandowski śrubuje rekordy do niebotycznych granic, ale nie jest już ogniwem drużyny, jest samotną, niechcianą gwiazdą. Oczywiście, gdyby Lewandowski miał za sobą drużynę, albo gdyby miał zmienników… Wydawało się przez moment, że takim zmiennikiem Lewandowskiego mógłby być Karol Buksa, ale złapały go kontuzje. Karol Świderski ostatnio zawodzi, Zieliński zawodzi właściwie nie ostatnio, a bez przerwy, Krychowiak zbyt wolny stał się ekspertem od czerwonych kartek. Miałem wrażenie, że najbardziej zaangażowanym zawodnikiem w polskiej drużynie jest angielski obrońca Matty Cash, który ma niespożyte siły i próbuje udowodnić, że mógłby z powodzeniem grać na każdej pozycji. Okay, gwoli sprawiedliwości – Kiwior, Szymański, czy Kamil Grosicki zostawili sporo serca w dzisiejszym meczu, ale to za mało na twardych albańskich górali. Można mówić o pechu, że bramka Kiwiora nie została uznana, że Jasir Asani strzelił bramkę życia z narożnika pola karnego, co się nie zdarza, ale na szczęście trzeba zapracować, a pracowali w tym meczu Albańczycy i zasłużenie wygrali. Choć trzeba przyznać, że tak ordynarnego dopingu gospodarzy w Europie się nie widuje i UEFA powinna zastanowić się nad zachowaniem „konferansjera” meczu w Tiranie. Co do trenera Santosa, to oczywiście jest on nam do niczego nie potrzebny, nie są to dobrze wydawane pieniądze, czyli cena do jakości wypada fatalnie. Ale nie wierzę, że zmiana trenera da cokolwiek poza oszczędnościami. Niestety, ta drużyna jest skłócona, jest pozbawiona ambicji, woli walki i zmiany należałoby zacząć od głowy, czyli w tym wypadku niestety od Lewandowskiego. Wielki to piłkarz, ale czas jego w roli kapitana dawno już minął. Zamiast scalać, wprowadza zamęt. Tak to przynajmniej wygląda z pozycji kibica.
Region Armagnac w Gaskonii w południowo-zachodniej Francji rozciąga się między Bordeaux a Toulouse, 100 km na wschód od Atlantyku. Jest tu 15 tys. ha winnic i podobno tyle samo winiarzy, dziesięć odmian winorośli, wspaniałe foie gras, sławna na cały świat tarta jabłkowa croustade i najstarsza francuska tradycja gorzelnicza, czyli armaniak.
Ukazał się numer 52 „Aqua Vitae”, a w nim m.in. rozmowa z Jaakko Joki, mistrzem destylacji w fińskiej Teerenpeli Distillery, gdzie powstaje słodowa whisky, relacje z Sand City Whisky Fest w Piasecznie i Rum Love Festival we Wrocławiu, przedstawiamy armaniaki, rumy z Colorado, nowe whisky z Wyspy Skye. Piszemy o problemach z przywozem kupowanych podczas wakacji alkoholi, o tym jak dojrzewa starka, o historii zakładów Haberbusch i Schiele w Warszawie. Przedstawiamy największe marki alkoholi na świecie. Jak zwykle wiele recenzji nowych alkoholi, relacje z degustacji, o historii, o dawnych recepturach i wiele bieżących informacji ze świata mocnych alkoholi.
Nowy numer Aqua Vitae jest już dostępny do czytania online. A wkrótce też w wersji papierowej. Zapraszamy do lektury: https://online.fliphtml5.com/gckze/dqaz/.
21 czerwca poszedłem zobaczyć jak trzyma się staruszek Iggy Pop. Przed nim zagrał stary kabotyn Mars Volta w peruce, darcie mordy i rzępolenie, progresywny rock amerykański, coś okropnego, słuchać się tego nie dawało. Iggy Pop zagrał tylko siedem utworów, 45 minut. Wyglądał jak z krzyża zdjęty, ale „Passenger” chwytał za serce, świetnie wykonany. Gorzej poszło z takimi klasykami jak „I wanna be your dog” czy „Lust for Life”. Cóż, biorąc pod uwagę horrendalne ceny biletów 45 minut to mało. Nie było bisów, Iggy skłonił się i muzycy opuścili scenę. Potem grało Red Hot Chili Peppers, anonsowane jako gwiazda wieczoru, ale nie zostałem, przyszedłem na Iggy Popa, szkoda by było zaśmiecać sobie wspomnienia czymś dodatkowym i niepotrzebnym.
Mecz Mołdawia-Polska w eliminacjach do mistrzostw Europy w Kiszyniowie zakończył się straszliwą kompromitacją Polaków. Oglądaliśmy pokaz bezradności, a przecież nic tego nie zapowiadało. Przeciwnik był słaby. W pierwszej połowie to był mecz właściwie do jednej bramki, oglądało się to bez emocji, bo Mołdawianie nie pokazywali żadnych innych atutów, niż własny stadion, a i ten milczał. W ataku Milik z Lewandowskim, wystarczająco skuteczni, choć nie wyglądali jakby byli w pełni zaangażowani w ten mecz. W 12. minucie Lewandowski doskonale podał do Milika, a ten strzelił gola, w 34. minucie to Milik podał do Lewandowskiego i 2:0. Wydawało się, że tak sobie będą podawać dalej i wpadną kolejne bramki. W drugiej połowie emocji nie brakowało. Tyle, że dostarczyli ich Mołdawianie, strzelając nam trzy bramki (a właściwie cztery, jedna nie została uznana, a wpadła po świetnie wykonanym rzucie rożnym). Kiedy Mołdawianie zaczęli grać bliżej, szybciej, wchodzić w kontakt, to nasi się wycofali, jakby wystraszyli, a potem w ogóle nie potrafili się pozbierać po kolejnych ciosach. Nokaut w drugiej połowie, nokaut, wstyd, kompromitacja. W tabeli Grupy E gorsze od nas są tylko Wyspy Owcze.
Ukazał się numer 51 „Aqua Vitae”, a w nim m.in. rozmowa z Brucem Perry z nowej destylarni whisky Torabhaig na Wyspie Skye, relacje z festiwali Whisky & Friends w Warszawie i Festiwalu Whisky w Krakowie, przedstawiamy single malt z Bawarii i rye whiskey z Templeton, opisujemy wizytę w destylarni Deanston oraz historię i smaki sycylijskiej marsali. Jak zwykle wiele recenzji nowych alkoholi, relacje z degustacji, o historii, o dawnych recepturach i wiele bieżących informacji ze świata mocnych alkoholi.
Najczęściej komentowane