Weekend miałem pełen przygód. W piątek spotkanie autorskie w domu kultury w Golinie, z Piotrkiem Stróżyńskim, Darkiem Papieżem i Patyczakiem – jak dobrze było znów się spotkać! Wystąpiliśmy pod hasłem „autorzy pokolenia punk”, choć publiczność na sali zdawała się przynależeć do innego pokolenia, nie mniej chyba wszystkim się podobało, mi szczególnie Patyczak w krawacie. Pierwszy raz widziałem występ Patyczaka, który gra na scenie, a ludzie siedzą na krzesłach z rozdziawionymi w zdumieniu ustami. Nie było integracji, ani wspólnych śpiewów, pomimo zachęty do tańca i swawoli. Policja z Konina (Golin leży kilka kilometrów od Konina) nie lubi punk rocka, bardzo zasadnicza pani policjantka obciążyła moje konto sześcioma nowymi punktami karnymi (kto je wszystkie zliczy?) i 200 zł honorarium za występ w Golinie szlak trafił, poszło do policyjnej kasy. Na moje grzeczne pytanie: „Czy nie można poprzestać na pouczeniu?”, złośliwie wręczono mi ulotkę „Nie jedź na kacu”, usłyszałem – „Pouczenie jedno, mandat drugie”, oponowałem jeszcze, że akurat dziś pouczenie nijak się ma do wykroczenia, ale twarda konińska glina nie chciała słuchać. Hak jej w smak. Już po nocy pojechaliśmy z Golina całą ekipą do Śmiełowa, gdzie Włodek Sypniewski – współorganizator spotkania – zaskłotował starą szkołę. Ceglany mur odarty z tynku budował atmosferę. Włodek ma tam niezły sprzęt nagłaśniający, podpiął gitarę i grał nam Cohena, a potem ballady rosyjskich złodziei. Mieliśmy nie pić, ale noc była zimna, a gwiazdy piękne na niebie, no i jedna, druga, trzecia, czwarta flasza poszły, aż przyszedł świt. Zwlokłem się z siennika w południe. Patyczak spał jeszcze, Stróżyński z Papieżem bawili się na ulicy z dziećmi w wojnę albo w pokój, trudno było wywnioskować. Nie pomny pouczenia z dnia poprzedniego wsiadłem na kacu i pojechałem do Wrocławia. Oni zostali na kolejny punk rockowy wieczór – tym razem Patyczak + moi drodzy literaci w kościele w Żerkowie. Widziałem fragment z tego spotkania na wideo, Papież nagrywał każde nasze pierdnięcie, wyglądało, że dali radę, dobrą akustykę mieli. A ja we Wrocławiu z trudem odnalazłem klub Łykend. Zanim jednak tam dotarłem, odwiedziłem jeszcze Polmos Wrocław, a tam jest taka miła knajpka nad rzeką Odrą, i trunki przednie polewają, więc była ziołowa Bona, był i Faust żurawinowy, a i wspaniały bitter. Palce lizać, kac minął jak ręką odjął. W Łykendzie wystąpiłem razem z Sarą Antczak, równie urodziwą, co utalentowaną autorką powieści „Wolny i De Klesz”. Przyszło chyba ze 200 osób, klub był zapełniony po brzegi. Zajebista atmosfera, spotkanie świetnie prowadziła Joanna Kobieracka, publiczność wykazała się anielską cierpliwością. A potem wszyscy byli w piekło wzięci, bo okrasą wieczoru był występ kapeli Wolf & The Motherfuckers, bynajmniej nie punkowej. Północ minęła mi w sympatycznej knajpce Literatka na wrocławskim Rynku, dokąd zawinęliśmy się na wielce kulturalne afterparty. Przyznam, że kulturalne zwieńczenie wieczoru było dla mnie niejakim zaskoczeniem. W niedzielę na kacu dotarłem do Warszawy. Dzięki wszystkim – do następnego razu!
W Golinie, od lewej: Piotr Stróżyński, Łukasz Gołębiewski, Ryszard Krupiński, Dariusz Papież
W Golinie
Patyczak zaprasza do tańca
Opuścił spodnie do kolan…
Wojtek Sypniewski gra nam u siebie, w Śmiełowie
Z Sarą we Wrocławiu
W klubie Łykend: Sara Antczak, Łukasz Gołębiewski, Joanna Kobieracka
Wolf & The Motherfuckers
49 komentarzy dla “W Golinie i Wrocławiu”
Laski z małymi cyckami
pewnie podbijaly do niego pozniej pasztety, bo poczuly sie docenione
Hm… Zaskakująca obserwacja! Nigdy by mi nie przyszło do głowy, że małe cycki zwisają jak wymiona krowie. A to odkrycie… Człowiek całe życie się czegoś uczy, sam patrzy, a nie widzi…
kawałek czadowy, Patyczak na prezydenta. Xenna moja miłość,ta miala słodkie piersi Łukasz……….
cycki
nasłodsze 😀
Laski z małymi cyckami
mój gość <3
Laski z małymi cyckami
Poza mna 😀
Laski z małymi cyckami
Piosenka rlz 😀 a w tle Plakat z tuxem Linuxem 😀
Laski z małymi cyckami
mhm. gdzie kupie ten plakat z pingwinem ?
Laski z małymi cyckami
Trzeba samemu wykonać.
Laski z małymi cyckami
Przypuszczam Dariusz że byłeś najebany bo ja rozumiem że dziewczyny to kwestia gustu i nie ma brzydkich ale żeby wszystkie piękne to jakieś bardzo podejrzane
Ukazał się nowy numer (1/2021) magazynu o mocnych alkoholach „Aqua Vitae”. 80 stron wieści z branży alkoholowej. Wewnątrz m.in.: rozmowa z Krzysztofem Kaczorem, twórcą Drake Distillery * najlepsze alkohole 2020 roku * najlepsze debiuty na polskim rynku alkoholowym 2020 roku * pełen przegląd oferty polskich niezależnych bottlerów * o sytuacji w Polmosie Łańcut * o arcydziełach whiskey Beamów * whiskey Waterford z Irlandii * okowity z Korczyna * rumy z Jamajki * wyjątkowych charakter starej Metaxy * historia alkoholi z Tarnowa * a także: liczne recenzje alkoholi, nowości z branży, recenzje książek o alkoholach, relacje z degustacji. Zapraszamy do lektury.
Na platformie Issuu jest już najnowszy numer magazynu „Aqua Vitae”, a w nim m.in. rozmowa z Krzyszztofem Kaczorem, twórcą Drake Distillery, najlepsze alkohole 2020 roku i polskie debiuty alkoholowe w 2020 roku. Zapraszamy do lektury online, a numer drukowany już za tydzień.
Dzicz wdarła się na amerykański Kapitol. Dewastowali wnętrza i robili sobie selfie, podjudzeni przez psychopatę Trumpa. Policja imperium bezradna w obliczu szturmu dzikusów. Niebywała żenada. Świat się śmieje. Podobno cztery osoby zabite, bo dzicz w Ameryce może przecież mieć broń. Nauka dla całego świata – czy w prawie biernym wyborczym nie powinno być wymagane poświadczenie od psychiatry o zdolności wykonywania służby publicznej? Przy okazji można by to rozszerzyć o: wojskowych, policjantów i nauczycieli.
Przegraliśmy 1:2 ostatni mecz w Lidze Narodów. Dobrze zaczęliśmy, agresywnie, już w piątek minucie Kamil Jóźwiak strzelił gola, którego ładnie sobie wypracował, mijając holenderskich obrońców. Potem mecz przypominał grę w piłkarzyki, czyli piłka latała od jednej strony boiska, do drugiej. Dużo sił tracili piłkarze obydwu drużyn, mogło się to podobać, ale też więcej w tym było błędów obrony, niż finezji. Holendrzy grali w myśl prostej strategii – byle do przodu, Polacy nastawili się na kontry, więc sytuacji pod obydwoma bramkami nie brakowało, ale wykończenia akcji były jakieś nonszalanckie, równie nieudane, jak gra obrońców. Oczywiście, w porównaniu do meczu z Włochami Polska wyglądała dużo lepiej, ale mam wrażenie, że przynajmniej w 50% dlatego, że Holendrzy na wiele pozwalali, ich obrońcy byli wciąż spóźnieni, podobnie jak u nas spóźniał się do akcji z przodu Lewandowski. W przerwie Lewandowskiego zastąpił Piątek, któremu bardziej się chciało grać w piłkę, ale nie dostawał zbyt wielu podań, a nie jest to zawodnik, który sam potrafi wypracować akcję. W drugiej połowie Holandia grała swoje, czyli do przodu, co w końcu przyniosło najpierw wyrównanie z rzutu karnego w 77. minucie, potem wygraną po bramce Wijnalduma w 84. minucie. Po stracie tej bramki polscy piłkarze już nawet nie mieli ambicji na remis. Przegrali mecz, który z powodzeniem można było zakończyć remisem, wystarczyło chcieć grać do końca, ale tych chęci zabrakło. Patrząc na drużynę Polską jako całość i porównując dwa ostatnie mecze, wydaje się, że z reprezentacją na dobre powinien rozstać się Linetty, który więcej szkodzi niż pomaga. Wciąż niemrawy jest Zieliński, natomiast Jóźwiak i Płacheta wnieśli dużo siły, prędkości i energetyki do gry. W pechowym momencie wszedł Grosicki, po jego wprowadzeniu straciliśmy oba gole, ale to jest piłkarz, który ma pomysł na grę i pracuje na całym boisku, jak kiedyś Kuba Błaszczykowski, czy Lewandowski, jeśli akurat nie strzela focha. Dwie porażki w ciągu trzech dni obnażyły prawdę o potędze polskiej reprezentacji. O Mistrzostwach Europy na razie nie ma co myśleć, bo przed nami jeszcze jesień, zima i wiosna, covid na pewno zbierze żniwa.
„Potrafili nas zaskoczyć szybkością swojego myślenia”, komentator dobrze podsumował pierwszą połowę meczu Włochy-Polska w Lidze Narodów. Włosi nas zdominowali w sposób absolutny, do tego stopnia, że graliśmy do tyłu, zupełnie bezradni w środku pola, oddając wiele miejsca przy atakach rywala. Włosi do przodu, szybko, kombinacyjnie, z pomysłem na grę. W 21. minucie sędzia nie uznał bramki Insigne, ale widać było, że bramka wcześniej czy później musi wpaść. W 27. minucie wyraźnie już zmęczony Krychowiak dosłownie położył się na Belottim w polu karnym. Nie wiadomo po co, spreparował rzut karny i po strzale Jorginho przegrywamy 0:1. Bynajmniej zdobyta bramka nie spowolniła gry Włochów. Dalej robili swoje, niemiłosiernie ośmieszając naszych pomocników, konstruując piękne koronkowe akcje, jak ta z 41. minuty zakończona strzałem Bernardeschiego. Polacy nie tylko ruszali się jak muchy w smole, ale też wyraźnie ociężale reagowali na tak choćby oczywiste sytuacje, jak wyrzut piłki z autu w okolicy pola karnego. Głupi faul Krychowiaka był dobrym obrazkiem tego spóźnionego myślenia, ale niestety nie jedynym. Przykry widok. Druga połowa zaczęła się dużo lepiej. Trzy zmiany: za Modera Góralski, za Jóźwiak Grosicki i za Szymańskiego Zieliński. Grosicki od razu wniósł dynamikę i logikę, zaczęło to wyglądać dużo lepiej w środku pola, już nie było tej żenującej gry do tyłu. Góralski wyszedł jednak z postanowieniem, że da upust chuligańskim nawykom, już za pierwszy faul powinien był dostać czerwoną kartkę, dostał za drugi, osłabiając drużynę. Dopiero w 74. minucie z boiska zszedł Linetty, który chyba popełniał najwięcej błędów i sprawiał wrażenie przerażonego grą. Tyle, że Milik, który w ogóle nie gra w piłkę od dawna, nie wniósł żadnej dodatkowej jakości. W 83. minucie fenomenalne podanie Insigne do Berardiego i powinno być 2:0. Świetny mecz zagrał Insigne. Dwubramkowa porażka to łagodny wymiar kary za stateczną grę w pierwszej połowie, za chamskie faule Góralskiego, za bezmyślne zagrania w obronie, za to, że nie stworzyliśmy żadnej groźnej sytuacji pod włoską bramką. Żeby jednak oddać sprawiedliwość, trzeba podkreślić, że Włosi zagrali świetny mecz. Pewnie inny skład wyjściowy naszej drużyny dałby więcej emocji kibicom, ale nie koniecznie przełożyłby się na lepszy wynik. Włochów trudno było dzisiaj zatrzymać.
Pobawię się w prognozę na najbliższe dni. Kaczyński zostaje pozostawiony przez Zjednoczoną Prawicę, usunięty z PiS i rządu, odchodzi w niesławie, a najgłośniej zrzucają na niego winę Ci, którzy najgorliwiej mu usługiwali. Prezydent kreuje się na męża opatrznościowego i próbuje wokół siebie przebudować obóz władzy. Następuje rozłam w Zjednoczonej Prawicy i premier Morawiecki składa dymisję. Misję utworzenia rządu „Zgody Narodowej” otrzymuje Jarosław Gowin, który zaprasza do współpracy opozycję, oferując najtrudniejsze w obecnej chwili resorty – zdrowia, rolnictwa, może szkolnictwa. Opozycja dostaje też RPO dla załagodzenia sytuacji w kraju. Z jakichś powodów okazuje się, że Julia Przyłębska została nieprawidłowo wybrana i następują zmiany w Trybunale Konstytucyjnym, kwestia aborcji zostaje zupełnie odsunięta do czasu wybrania nowego składu sędziów, a de facto ad acta. Sejm powołuje komisję śledczą do rozliczenia Ziobry i jego ludzi, Sasina i Szumowskiego. Panowie stają się kozłami ofiarnymi swoich niedawnych kolegów, ale nikt nie roni za nimi łez, jak nie ronił za Banasiem. Szybko zasądzone zostają dla byłych ministrów kary więzienia, ale prezydent stosuje prawo łaski, tłumacząc, że działali pod presją pandemii. Telewizja Polska, której władze w panice próbują ustalić, gdzie aktualnie znajduje się koryto, na wszelki wypadek emituje niemal wyłącznie filmy z dawnych lat. W rządzie „Zgody Narodowej” trwają kłótnie o stanowiska. W tym czasie dzienna liczba zarażonych Covid przekracza 50 tys. Do końca 2020 roku liczba ofiar Covid w Polsce przekracza liczbę ofiar II wojny światowej, gospodarka jest w ruinie, skasowane są wszystkie programy socjalne, brakuje lekarzy, miejsc w szpitalach i w kostnicach, ale Polska jest pierwszym na świecie krajem, gdzie została osiągnięta odporność populacyjna na wirusa. W 2021 rok wkraczamy z hasłami odbudowy biologicznej narodu, a stery władzy, w wyniku zamachu stanu, przejmują ugrupowania skrajnie nacjonalistyczne. Polska zostaje usunięta z Unii, większość państw nakłada na nasz kraj sankcje. Pomocną dłoń wyciągają jedynie Łukaszenko z Putinem, którzy z aprobatą przyglądają się procesowi przemian w kraju nad Wisłą. Wszystkiego dobrego!
Ukazał się nowy numer (5/2020) magazynu o mocnych alkoholach „Aqua Vitae”. W numerze m.in.: * Polska premiera Angostura Cocoa * Dictador z beczek po tokaju * Trendy na rynku taniej wódki * Definicje alkoholi w UE * Rozmowa – Marek Sypek, prezes Stock Polska * Japońskie skarby whisky * Kilchoman od kuchni * Dym z Wyspy Mull * Premiera Glenmorangie 1996 * Historia marki Haberfeld * Gin z beczek po kalwadosie * Głóg na brandy * a także: liczne recenzje alkoholi, nowości z branży, recenzje książek o alkoholach, relacje z degustacji. Zapraszamy do lektury.
Mecz Polska-Bośnia we Wrocławiu, ładny wynik, 3:0, a mimo to jestem zły na Brzęczka, bo skradł widowisko. Bośniacy wprawdzie wyszli na boisko bez kompleksów, ale szybko zostali skarceni, w piętnastej minucie czerwona kartka i powietrze z nich uszło. Polacy mogli w pierwszej połowie strzelić co najmniej cztery bramki, skończyło się na dwóch. Zmarnowana stuprocentowa sytuacja Lewandowskiego w 22. minucie, ale co się odwlecze… W 40. minucie Lewandowski huknął z kilku metrów i bramkarz Bośniaków nie miał nic do powiedzenia. Tuż przed przerwą na 2:0 podwyższył grający być może swój najlepszy mecz w kadrze Karol Linetty. Zapowiadała się ostra kanonada w drugiej połowie i bardzo wysoka wygrana Polaków. Lewandowski podwyższył na 3:0, świetną okazję miał Grosicki… Wszystko wyglądało znakomicie, piłkarze się roztańczyli, i wtedy Jerzy Brzęczyk Litościwy postanowił zepsuć święto, oszczędzić Bośniaków i nogi swoich najlepszych graczy, czyniąc ostatnie 35 minut śmiertelnie nudnym widowiskiem. Nie wiem, czy zmiennikom brakowało ambicji? Po zejściu z boiska Lewandowskiego i Grosickiego można było odnieść wrażenie, że dalej gramy w dziewiątkę. Bez pomysłu na jakikolwiek atak, na utrzymanie wyniku, który był dobry, ale – na Boga – trzeba szanować czas kibiców, jeśli ktoś w dzisiejszych czasach poświęca 90 minut uwagi, to wypada przynajmniej próbować coś zaoferować w zamian. Nowe przepisy, które dopuszczają pięć zmian w meczu nie sprawdzają się, trenerzy za szybko, za często dokonują zmian, kosztem widowiska. Bośniacy mogą Brzęczkowi podziękować, litościwie oszczędził im kompromitacji.
pewnie podbijaly do niego pozniej pasztety, bo poczuly sie docenione
nie ma pasztetów wśród punków, wszystkie nasze dziewczyny są piękne
Zgadzam się. Byłem niedawno na Rozbracie. Tam było mnóstwo punków i wszystkie dziewczyny były piękne. Wśród punków, toż to istny raj
zostań punkiem ;P
chyba będę musiał….
A ja to juz jestem idealem 😉 a przynajmniej wedlug tej piosenki
Zaiste 😀
Pierdolisz? Na prawdę wolisz gdy laska ma cycki, które zwisają jak wymiona krowie??
Najważniejsze żeby ksztaltne były!
Hm… Zaskakująca obserwacja! Nigdy by mi nie przyszło do głowy, że małe cycki zwisają jak wymiona krowie. A to odkrycie… Człowiek całe życie się czegoś uczy, sam patrzy, a nie widzi…
kawałek czadowy, Patyczak na prezydenta.
Xenna moja miłość,ta miala słodkie piersi Łukasz……….
nasłodsze 😀
mój gość <3
Poza mna 😀
Piosenka rlz 😀 a w tle Plakat z tuxem Linuxem 😀
mhm. gdzie kupie ten plakat z pingwinem ?
Trzeba samemu wykonać.
Przypuszczam Dariusz że byłeś najebany bo ja rozumiem że dziewczyny to kwestia gustu i nie ma brzydkich ale żeby wszystkie piękne to jakieś bardzo podejrzane
Wszystkie piękne, a niektóre piękniejsze 😀
Otóż 😉
lub punki są tak napaleni/nawaleni że każda się im podoba xd
najebani i ujarani, ehem 😀
ale fakt faktem, że większość punków to również urodziwi jegomoście 😀
Widać, żeby śpiewać punk nie trzeba mieć talentu wokalnego, no ale taki wasz gust, nic mi do tego.
Typowy pankol i utwór też, stary Jarocin w nim czuć.
On napierdala jak silnik komara pod górę!
gdzie on jest??? czemu go w Jarocinie nie było???
Ja pierdole ale drętwa publika :/
Czy to w Golinie obok Konina było???????/
dokładnie tam
Heh, fakt, drętwa, niedojabolona
Gra zajebiście, ale zdaje mi się, że On śpiewa na jakiejś stypie…
Nie został doceniony
Uwielbiam Jego teksty…
nieśmiertelny Patyczak 😀
Wolne oprogramowanie to chuj i ciota, niedorobione gówno dla brudasów metalowych.
Kto się zgadza ręka w góre.
najlepszy wokal od czasów Ozzy`ego i Dickinsona – Wolf!
Fantastyczny akustyk – dzięki w imieniu kapeli!
Imponujący wokal… jakbyś ukradł go Bruce’owi Dickinsonowi xD
Czemu ten basista mi przypomina Duffa McKagana?! 😀
New Bad Obssesion ;))
Keira jak pierwszy raz ich zobaczyłam to myślałam, że to drugie Guns’N’Roses…
riff podobny do def leppard- pour some sugar on me, perkusja podobna do inside out – xyz
so this is bitchin tune, down boys!
świetnie, jak zawsze 100% siebie:)
”Czyste glany, o co chodzi” ;-)))))
zwłaszcza do łóżka!
Landryn to chciałby być taki czysty! ;-))))
niepokalany…
I tam nie dojechałam
punx not dead!
Patyczak jak zwykle NAWIEDZONY
a moze takiemu lepiej na tym swiecie ?