Przy ul. Chmielnickiego 124 we Lwowie straszy ruina wielkiego zakładu, zbudowanego w neogotyckim stylu z czerwonej cegły. Wygląda niczym włoskie palazzo, niegdyś była tu fabryka wódek i likierów Józefa Kronika. Po II wojnie światowej produkowano tu dżemy i marmolady, a obecnie jest to niszczejący pustostan. W promieniu 200 m znajduje się wytwórnia wódek Hetman, a także ruina po fabryce wódek J.A. Baczewski, a kawałek dalej jest kolejny znany z czasów przedwojennych zakład rektyfikacji, dawniej PMS, dzisiaj Lwowski Zakład Likierów i Wódek. Powodem tego nagromadzenia gorzelni są obfite podziemne źródła miękkiej wody, choć nie bez znaczenia była też pobliska stacja kolejowa, jak i fabryczny charakter dzielnicy.
Jeszcze dekadę temu działał tu wielki zakład – gorzelnia, rektyfikacja, rozlewnia win. Przemysłową część dawnego folwarku XXX w Międzyrzeczu Podlaskim eksploatowały dwie firmy – Surwin z rozlewnią win i siostrzany Alkowin z produkcją spirytusu. Obydwie spółki wciąż zresztą mają adres przy ul. Lubelskiej 67 A, tyle, że upadłe Podlaskie Zakłady Spirytusowe Alkowin Sp z o.o. są w likwidacji. Po wielkim zakładzie produkcyjnym pozostały ruiny.
Trzeci opasły tom alkoholowej historii Polski, tym razem obejmujący okres zaledwie 25 lat. Co to jednak były za lata! Pierwsza wojna światowa, odzyskanie niepodległości, szalone lata dwudzieste, Skamander, awangarda, futuryzm, Witkacy, narkotyki, eter, dansingi, teatrzyki, życie kawiarniane, czas radości, rozczarowań, obaw, ale najgorsze – jak anonsuje Besala dalszy ciąg swojej opowieści – dopiero ma nadejść.
Po osiemdziesięciu latach powróciła do Oświęcimia marka Jakob Haberfeld. W miejscu dawnej Parowej Fabryki Wódek i Likierów powstało muzeum Jakob Haberfeld Story, stworzone przez pasjonatów, dwóch architektów, właścicieli obiektu – Piotra Przeniosło i Marcina Susuła. Obaj panowie postanowi też wskrzesić markę wódek i likierów Jakob Haberfeld, wypuszczając na początek sześć produktów we współpracy z zakładem Nisskosher w Bielsko-Białej. Są to alkohole koszerne, najwyższej klasy. W planach jest poszerzenie oferty o kolejne receptury, a także budowa mikrodestylarni.
Na ulicy Drukarskiej, która dochodzi do lwowskiego Rynku, pod numerem 3 znajduje się kamienica „Pod Matką Boską”, która kiedyś należała do lwowskiego kupca Stancla Szolca. W podwórzu budynku mieściły się liczne magazyny towarów. W lokalu parterowym na początku XIX w. mieściła się fabryka likierów i wódek Jana Muszyńskiego.
Przy samym Rynku na ulicy Drukarskiej pod numerem 2 mieści się niezwykłe muzeum. Wejście do sal muzealnych biegnie przez działającą tu od 1775 roku do dziś aptekę. Poszczególne pomieszczenia to interesujące wnętrza apteczne z bogatym wyposażeniem. Trasę kończy się w świetnie zachowanych piwnicach wraz z pracownią alchemiczną. Czynne w godzinach 9.-19.00. Bilet kosztuje 30 hrywien.
Brama pomalowana na mało gustowny łososiowy róż a nad nią napis Almazinstrument, za nią budynek dawnego dworu, na szczycie poddasza ozdobiony datą 1782, przy bramie tablica pamiątkowa – tutaj swoją fabrykę miał Layb Baczeles, która potem do historii przeszła jako firma Józef Adam Baczewski. Na tablicy pamiątkowej, założonej całkiem niedawno, lakoniczna informacja, że w 1782 roku powstała fabryka alkoholi we wsi Wybranówka (to ok. 44 km od Lwowa), że obecne budynki fabryczne w większości powstały w 1808 roku według projektu architekta Władysława Sadłowskiego, a wcześniej Baczewski zakupił we Lwowie dwór hrabiów Cieleckich. Po II wojnie światowej mieścił się tutaj zakład Almazinstrument, produkujący narzędzia ścierne z diamentową warstwą roboczą. Wtedy też kolejny raz kompleks był przebudowany.
„Alkoholowe dzieje Polski” Jerzego Besali, to książka bardziej o obyczajach Polaków, niż o alkoholu. Pełna relacji pamiętnikarskich i kronikarskich, ale też anegdot. Drugi tom, przedstawiający Polskę pod zaborami, w znacznie większym stopniu niż pierwszy opiera się na materiale źródłowym, niż na spekulacjach autora. podobnie jednak jak pierwszy, tak i ten, pisany jest w luźnym stylu publicystycznym, w myśl zasady – najważniejsze, żeby nie zanudzić czytelnika.
Piotr „Pietia” Wierzbicki znany jest jako animator kultury alternatywnej, kiedyś wydawca fanzina „QQRYQ”, właściciel wytwórni płytowej o tej samej nazwie, dziennikarz radiowy, di-dżej, ale też przewodnik warszawski, organizator niezliczonej liczby wycieczek pieszych i rowerowych po Warszawie. Część z nich poświęconych było miejscom związanym ze stołecznym piwowarstwem i taka – jak sądzę – była geneza tej książki.
W centrum Dundalk w latach 1800-1925 działała Malcolm Brown Dundalk Distillery – Co. Louth. Robiono tu whiskey typu pot still, trzykrotnie destylowaną, m.in. znaną do dziś markę Tyrconnell (obecnie powstaje w zakładach Cooley). Potem była tu wytwórnia papierosów, a obecnie jest muzeum miejskie, m.in. z małą ekspozycją poświęconą tradycjom whiskey w Dundalk.
Na przedmieściach Zielonej Góry straszą zabudowania fabryczne po dawnym browarze, który został ostatecznie zamknięty w 1999 roku. Jego historia sięga XIX wieku, wybudowano go w latach 1872-75 i pierwszą nadaną mu nazwą była Bergschloss Brauerei. W 1883 roku nabył go mistrz piwowarski z Bremy, Carl Ludwig Wilhelm Brandt. Niewątpliwie przyczynił się do podniesienia jakości warzonego tu trunku i to na tyle skutecznie, że piwo rozpoczęło karierę międzynarodową.
Podczas ostatniego pobytu w województwie lubuskim przejeżdżałem przez wieś Brójce w powiecie międzyrzeckim i zatrzymałem się żeby zrobić zdjęcia ciekawemu zabytkowi przemysłowemu, starej krochmalni i płatkarni Brójce. Budynek na pewno stał tu już w 1916 roku, o czym świadczy pocztówka wykonana w tymże – obok widać wieżę kościoła. Jednak pierwotny budynek mocno przebudowano, teraz bardziej przypomina klockowe fabryki z lat 50.
Jedyna oryginalna wódka (nie filmowy product placement) jaką w powieści Iana Fleminga pił James Bond to Wolfschmidt z Rygi. Jest tam następujący fragment z książki „From Russia with Love”: „– Ah, Grimley, some vodka, please. He turned to Bond. – Not the stuff you had in your cocktail. This is real pre-war Wolfschmidt from Riga. Like some with your smoked salmon?”.
Wspaniały XVII-wieczny dom Mentzendorffa w Rydze pełnił nie tylko funkcję mieszkalną, lecz mieścił także skład towarów i sklep kolonialny. Cztery kondygnacje, dwie klatki schodowe, dwa wejścia i kamienna piwnica. Dziś jest tu muzeum historyczne, ponad 2000 eksponatów, w znacznym stopniu poświęcone osobie właściciela.
Podróżując na południe, do Łącka, gdzie krasi lica śliwowica, zatrzymałem się w Szymbarku, zwabiony niezwykłej urody białym renesansowym kasztelem, do którego przylega niewielki skansen. Pięknie położony na wysokiej skarpie rzeki Ropy kasztel w Szymbarku miał bardzo urozmaiconą historię, jak również na przestrzeni dziejów spełniał wiele funkcji. W XIX wieku mieściła się tu gorzelnia, jak również magazyn zbożowy.
Dawna destylarnia whisky ze Speyside, położona nad morzem blisko miasta Banff, zamknięta w 1983 roku. W kwietniu 1991 roku budynki spłonęły w pożarze. Dziś pozostały jedynie resztki dawnych magazynów. I coraz trudniejsze do dostania butelek z tym trunkiem. Jedyna oficjalna edycja single malt z tej gorzelni – wypuszczona w 2004 roku przez Diageo, ostatniego właściciela Banff – to 21-letnia whisky cask strength w serii Rare Malts, zabutelkowana z mocą 57,1%, pochodząca z 1982 roku. To potężna whisky o silnych aromatach beczki po Bourbonie, oleista, pikantnymi nutami imbiru. Inne, trudne do dostania edycje to np. wypuszczone w latach 2012-2013: 36-letnia od niezależnego dystrybutora Douglasa Lainga czy 37-letnia od Duncana Taylora.
Destylarnia whisky Parkmore powstała na obrzeżach Dufftown w 1894 roku. Założyła ją spółka Parkmore Distillery Co., ale już w 1900 roku właściciel się zmienił, przejął ją James Watson. W 1923 roku przejęta przez John Dewar & Sons, a dwa lata później stała się własnością DCL (Distillers Company Ltd.). W 1931 roku została zamknięta z powodu problemów z dostępem do wysychającego źródła wody. Do końca lat 60. XX wieku działała tu jednak słodownia, o czym świadczy imponujący budynek z szerokim kominem zwieńczonym pagodą, jakże charakterystyczny dla szkockiej architektury związanej z branżą whisky. Same zabudowania z szarego granitu są typowe dla Speyside, większość domów budowano tu z tego tworzywa, często jako zaprawę używając krowiego łajna. Jest to ogromny kompleks, z ciągnącym się na ponad milę szeregiem magazynów – wciąż używanych, obecnie przez leżącą po sąsiedzku, a należącą do Diageo, destylarnię Glendullan.
Wstrząsająca książka, opowiadająca o wpływie wódki na politykę Rosji carskiej, w czasach ZSRR i współcześnie. Wydana w Polsce pierwsza część koncentruje się na Rosji carskiej, na pijanej polityce Iwana Groźnego, Piotra Wielkiego, carycy Katarzyny itd. aż po tragiczny finał dynastii Romanowów.
To pierwsza tak obszerna praca poświęcona obecności alkoholu na polskich stołach począwszy od początków naszego państwa. Książka napisana ze swadą, nie stroniąca od anegdot, literackich odniesień, a przede wszystkim nie wolna od sarkazmu autora, który punktuje alkoholowe uzależnienie u królów, biskupów, magnatów, literatów czy posłów. Polska jest krajem miodem i piwem płynącym, a z czasem do zestawu dołącza gorzałka oraz drogie importowane wina (przez wieki na pierwszym miejscu węgrzyn i małmazja) – symbol gościnności i zamożności. Już Bolesław Chrobry był alkoholikiem i awanturnikiem, a jego następcy z dynastii Piastów często umierali wskutek przepicia i rozwiązłości. Jagiellonowie jakoby byli bardziej wstrzemięźliwi w piciu, choć nie wszyscy, jednak w przypadku tej dynastii do kieliszka chętniej zaglądali książęta i biskupi niż koronowani władcy. Władcy elekcyjni pić musieli, bo żeby zyskać poparcie rozpitej szlachty należało wytoczyć nie jedną beczułkę miodu, piwa i wina. Jak było za Sasa – każdy wie. Do opilstwo dołączyło obżarstwo.
Podczas niedawnej wizyty w Wielkopolsce zatrzymałem się w Krotoszynie. Są tu przy ulicy Słodowej 15 pozostałości po dawnym XIX-wiecznym browarze, częściowo w stanie ruiny, częściowo zamienione na nowoczesną galerie handlową.
Najczęściej komentowane