Przyjaciel
– Bracie jak ty pierdolisz. Chyba, kurwa, sam nie wierzysz w to co mówisz. Mózg ci odebrało od tej gorzały – mówię mu, bo mnie tak wkurwia, że ręce swędzą, a „mój nóż sam otwiera się w kieszeni”.
Co mnie to, kurwa, obchodzi, że wszystko zawala. Chuj jest i tyle, sram na dupka, nich się idzie wybranzlować i nie wchodzi mi w drogę jak cuchnie wódą bo tego, kurwa, nienawidzę i już. Złość mnie bierze tylko, że przez niego mam dodatkową robotę, bo tak martwym bykiem bym leżał i sam chlał od rana czy od południa, a nie od wieczora jak muszę w tych okolicznościach.
– Co ty srasz chuju głupi – mówię mu, bo mnie wkurwił głupim gadaniem o tym, że mu esperal wszyty nie szkodzi i że mu włosy na głupim łbie nie rosną jakby jedno z drugim cokolwiek wspólnego mieć mogło. Ten mi sra, że jak kudły nie rosną, czy tam, że jak nie swędzą, to znaczy, że esperal nie działa i że można pić. O tym, że można pić to ja wiem i bez głupiego gadania, ale po co pierdolić bez sensu bzdury skoro wszyscy wiemy jak jest. Myśli, kutas jeden, że jak nie zdechł za pierwszym i dziesiątym razem, to mu od lat witaminkę C wszywają i że wszystko jest o.k., debil jeden. Mnie to w sumie chuj obchodzi, że debil, sam głupi jestem jak but, ale żeby już tak nie pierdolił to chyba mu zasunę w ten głupi pysk śmierdzący. Albo dwa razy zasunę, albo skopię nawet kutasa i będę po nim skakać i tak prać po pysku, żeby więcej nie kłapał głupią paszczą, bo to mu się należy.
Zresztą głupi jest tak, że wstyd mówić. Ostatnio polazł do URM czy gdzie tam i pierdoli na warcie, że on z premierem na obiadek umówiony, a cuchnie wódą chuj tak, że do własnego domu bym nie wpuścił, bo kwiaty w donicach uschną od tego oddechu. Mówią mu „spierdalaj”, a on swoje, że niby kto on nie jest i że ma tu wstęp o każdej porze dnie i nocy i takie tam brednie, w które nikt nie wierzy i słusznie, że na zbity pysk wyrzucili. Ale nich kto powie, czy takie idiotyzmy w normalnym łbie się lęgną, czy tylko u idioty, któremu czaszkę rozwalić to mało, pysk rozjebać to mało i wszystko co się da rozpierdolić.
Nie to żebym go nie lubił, nie mówiłbym tego, gdyby tak nie było. Ale jak znieść kretyna, który małpę z siebie robi przy ludziach i wstyd taki przynosi gatunkowi ludzkiemu, że Jezu jak ja mu źle życzę to Ty zmiłuj się nade mną grzesznym. I żeby choć była okazja razem coś wypić i sprawy po ludzku wyjaśnić, ale że tak się nie składa to tym większa we mnie wzbiera złość. Nie to, że agresywny jestem, bo nie jestem tak bardzo jak myślą, ale co fakt to fakt i tak mu mówię:
– Ty kurwa już dłużej nie pierdol bracie, bo jak ryj cię swędzi to na ten problem rozwiązanie jest proste, to znaczy w ten ryj i zaraz przejdzie i, kurwa, w mózgu ci się poprawi bo teraz to głupi jesteś i nie chce mi się gadać i już.
Najczęściej komentowane