Kobiety
Ukazał się drugi w tym roku numer „Aqua Vitae”, a w nim m.in. rozmowa z Rajmundem Matuszkiewiczem o whisky i jego odkrywaniu Szkocji, a także obszerna relacja z regionu whisky Campbeltown. Piszemy o ostatnich imprezach branżowych: Silesian Whisky Fest, Festiwal Whisky & Friends i Whisky Day Cracow, przedstawiamy nową Holyrood Distillery z Edynburga, Probiernię Urbanowicz i nowo otwarty w Katowicach dom ginu. Tomasz Prange Barczyński prowadzi czytelnika śladem win sauternes, a Łukasz Czajka wspomina dawne destylarnie warszawskie. Jak zwykle wiele recenzji nowych alkoholi, relacje z degustacji i wiele bieżących informacji ze świata mocnych alkoholi.
Nowy numer magazynu „Aqua Vitae” już jest dostępny do czytania online, a za tydzień w wersji drukowanej. Zapraszamy do lektury.
Whisky z Lowlands zawsze pozostawała w cieniu tej bardziej znanej, bardziej wyrazistej whisky z Highlands. Podział ten stał się jeszcze bardziej wyraźny w drugiej połowie XVIII wieku, kiedy w Highlands działało ponad tysiąc nielegalnych alembików, a producenci w Lowlands, nękani przez poborców podatkowych, którym łatwiej było tu dotrzeć ze względu na bliskość dużych miast, dwoili się i troili, jak szukać oszczędności by sprostać rosnącym apetytom koronnego fiskusa. By produkować taniej, robili coraz gorszą whisky, a tym samym sława destylarni w Highlands rosła.
W Girvan, na terenie kompleksu destylarni grain whisky jest ukryta destylarnia single malt oraz destylarnia dedykowana wyłącznie dla ginu Hendrick’s. To sekretne miejsce, niedostępne dla odwiedzających, znane jest jako Gin Palace. To świątynia Lesley Gracie, która stworzyła gin Hendrick’s, czuwa nad jego destylacją i tworzy wciąż nowe receptury, podróżuje po świecie i szuka aromatów egzotycznych botaników, które można by wykorzystać w Szkocji.
W numerze 3/2022 magazynu „Aqua Vitae” Marcin Młodożeniec pisze o książce Łukasza Gołębiewskiego „Wódki i inne mocne trunki. Polskie debiuty alkoholowe 2021 roku”.
W numerze 3/2022 magazynu „Aqua Vitae” Łukasz Szczepanik pisze o książce Łukasza Gołębiewskiego „Blended whisky”.
Na kanale YouTube Wolf & Friends pojawiła się druga część rozmowy z Łukaszem Gołębiewskim, poświęcona whisky, okowicie, ginom, eliksirom, destylacji, degustowaniu i podążaniu za Wilkiem.
Ukazała się nowa książka Łukasza Gołębiewskiego w serii poświęconej alkoholom. Wydawca jest M&P, publikacja w twardej oprawie, z kolorowymi zdjęciami, ma ponad 100 stron.
Podczas licznych spotkań degustacyjnych, które miałem okazję prowadzić, często byłem pytany, o ile single malt jest lepsza od blended? Zawsze odpowiadam tak samo – dobra whisky jest dobra, niezależnie od tego czy to jest single malt, single grain czy blended. Powstają wielkie whisky mieszane w Szkocji, Irlandii czy Japonii, które są efektem wielkiego kunsztu ich twórców. Bo whisky mieszana jest jak koniak, aby była znakomita, potrzebuje doświadczenia mistrza kupażowania (blend mastera) i dobrego materiału źródłowego, czyli dostępu do wyśmienitych beczek. Ale whisky mieszana, to także najtańsza kategoria na najniższych półkach massmarketowych. Dlatego tak trudno ją ocenić. To trochę jakby wystawić w tej samej kategorii piękne Porsche i rozklekotaną Ładę. To samochód i to samochód. Opowiadam o historii blended i o ważnych markach, ale tak naprawdę to jest po prostu opowieść o whisky. W porządku, czasami gorszej, czasami lepszej, ale uwierzcie mi, nie tylko single malts warte są zainteresowania!
W 2021 roku na rynku pojawiło się ok. 600 nowych polskich wódek i innych wyrobów spirytusowych. Trudno w to uwierzyć i nawet bywalec specjalistycznych sklepów nie mógł tego dostrzec, że liczba nowych marek na rynku praktycznie podwoiła się w stosunku do 2020 roku. Publikacja zbiera i omawia wszystkie rynkowe nowości wraz z oceną jakościową w układzie: aromat / smak / finisz / całkowite wrażenie oraz z osobną oceną stosunku jakości do ceny. Wszystkie opisy i oceny mają charakter indywidualny, oparte są na sensoryce autora.
Chciałam zasugerować, że smsy też bywają interesujące. I sexowne, i okrutne. Ale może to pomysł na inna ksiązkę? Złożoną z mejli i smsów 😉
trafna uwaga, pokusy mogą być i na wsi. Jednak mieszkałam 2 lata na wsi i widzę, że zdecydowanie jest mniej możliwości niż jak się łazi na tak wiele koncertów i różnych innych imprez. Mam sporo znajomych, ale poradziłam sobie z tym, „mój” facet nie. Poznałam go wczoraj z moją kumpelą, trochę zabalowaliśmy, a ja zrąbana po Woodstocku… nie siedziałam do rana, poszłam w kimę, zostawiając ich we dwójkę, zastanowiłam się czy coś z tego nie wyniknie ale znam ją na tyle, że wiem że nigdy by tego nie zrobiła z facetem na którym mi zależy, no i nie zawiodłam się na niej…
jak wiadomo, kobiety są złem tego świata
to raczej kwestia charakteru, a nie miejsca zamieszkania i liczby pokus. Jagna z „Chłopów” nawet na wsi nie miała z tym problemów:) pokusy nie przychodzą same z zawnątrz, pokusy są w nas. a skąd pomysł na taką książkę? czy ma ona być odbiciem doświadczeń autora? wielości tych doświadczeń? i czemu akurat przez telefon?
czemu przez telefon? bo mi się taka forma dialogu wydaje atrakcyjna, chcę pokazać kobiety poprzez rozmowę z nimi. Reszta to będą tylko didaskalia. Oczywiście mogę zmienić koncepcję:) „Xenna” też początkowo była wyłącznie złożona z dialogów…
Nie da się ukryć, że pokusy są i to jest ich całkiem sporo, no chyba, że ktoś żyje na wsi zabitej dechami. Ja tak nie mam, żyję aktywnie, chodzę w różne miejsca i jestem na to wystawiona, a jednak sądzę, że można nad tym zapanować, nie byłam tego przez moment pewna, ale wyszłam z tego. wydaje mi się że wszystko jest kwestią uczucia. Jeśli kochasz daną osobę to nie będziesz ją ranił kłamstwem i zdradą… Poza tym zostaje już tylko życie, a ono pisze swoje scenariusze.
hm… masz rację!